Prywatnie, cichcem, do szuflady. Dla koneserów, na cudzą ścianę, pro publico bono. Bo ręka puszczona samopas się narowi. Bo nulla dies sine linea.

2016-12-24

Wesołe świątki

dokazują (...)
 (...)

Niech mi ktoś dopisze tekst do tego posta, bo jestem przeziębiona, na czczo i nie mam weny. 
Zamiast znowu oglądać Kevina.
(A nawet na czczczooo.... ewidentnie spalam mięśnie i zwoje by wyprodukować sześć metrów bieżących kataru)

No i bawcie się dobrze. I tak pójdzie raczej w biodra niż w duszę.

2016-11-24

W mysiej norze

W mysiej norze nie najgorzej. Zwłaszcza gdy nie ma kota. Atmosfera rodzinnej wspólnoty, mimo znacznego przemyszenia na centymetr kwadratowy.


Wyposażenie wnętrza świadczące, że mamy do czynienia co najmniej z mysią klasą średnią: część jadalna wyraźnie oddzielona od fizjologicznej (gdy brzuch boli, wal do nakrętki po Coli ;), gazetownik, szwedzki stoliczek, plastrowycieraczka, obecność rodowej biżuterii, inwestycje upiększające: nowe panele z domina i klocków.
No i dobre nawyki: zabiegi higieniczne stóp przed nanizaniem kapci ze skuwek, podcieranie listkiem, spanie w tubie po paście do zębów. 
Żadna tam mysia hołota.

To by było na tyle, gdyby nie ten niepokojący element, że ktoś tam jednak łypie...




Jesień, myszy ciągną do domów. Jak zobaczycie w spiżarni mysie boby, to pomyślcie z czułością o tej podpodłogowej społeczności.

2016-11-13

Pejzażyk patriotyczny czyli chcieliście Polski, no to ja macie, skumbrie w tomacie, pstrąg

Umówmy się że to było zapostowane jedenastego, dobra?


Ponieważ ostatnio było zgłaszane zapotrzebowanie na zoomowanie, jestem zatem przygotowana w temacie niedowidzących:


MENIU:
piąte koło u woza - sarmatoza / Król i Królowa Polski w jednym / Kraj w proszku,Wisła w płynie / piękne Osiedle Młodych bo to nie jest kraj dla starych ludzi / pola pełne buraków w tym cukrowych, bo tu słodko /  brat-chwat Vat / dworek ziemiański a zaduch słowiański / nadmorska pocztówka i pełna jajek NFZ-owska stołówka/ kieliszków kolumna / wsie, miasta i gumna/ itd, ufuf.
A ten kowboj to oczywiście Cejro ;)

A tera ORZEŁEK, wersja osobista.


























Tak, przyjmę z pokorą krytykę i wytknięcia, że jest on szpotawy i ogólnie wyleniały, że ma focha na gębie oraz czarne płuca, a także naddatek czapki połączony z niedostatkiem skrzydeł. Że bardziej przypomina sowę niż Sawę i że ma więcej z Marsa niż z Warsa. Uważam jednak że ma w sobie potencjał. Mam zamiar wspomóc go odnową biologiczną w spa-toszopie i w przyszłym roku sprzedawać na koszulkach hipsterom. Bo bądźmy szczerzy, styl narodowo-patriotyczny pozostawia wiele do życzenia w temacie estetyki i na tym tle orzełek ów nie może być aż taki zły. Zwłaszcza że już dwa lata czeka na wizytę u kardiologa i okulisty ;)

Czuwaj!

2016-10-26

Kocyk czyli modele niedzielni

Żeby tak tu nie wiało październikową pustką, otworzymy letni notesik. Niedzielni modele, moi ulubieni.
Siedzą na leżakach, na trawie czytają, zlegają gdzieś w krzakach, rysować się dają.

Zasada numer jeden na ogarnięcie szybkich szkicyków: jeśli coś idzie nie tak, nie mamy czasu albo model opuścił stanowisko, szybko owijamy go rysunkowym kocykiem (albo przykrywany drugą kartką ;)
Próby osiągnięcia podobieństwa spełzły, zatem zajęłam się ponętniejszymi częściami ciała, takimi jak stopa i ręka bębniąca w kufel.

Pozowanie trwało tak długo, że krety wysłały związkowca, żeby sprawdził co uniemożliwia nową, ogródkową inwestycję kopcodeweloperską.




















(Moim zdaniem dorysowanie kreta zawsze sprzyja)


„W obliczu tego, co nienapisane, rzeczy napisane zawsze bledną” twierdzi Pilch. 
Tak samo jest z rysowaniem. Ale człowiek ma swoje potrzeby. Ryć pisakiem po ściętym, przemielonym drzewie, zawijać w koce. Cóż.

2016-10-11

Astro Waga

Pytam znajomego, kiedy córka ma urodziny. Odpowiada:
- A teraz, na dniach, to typowa Waga!






















Po siedmiolatce jeszcze trudno stwierdzić czy jest stabilna (emocjonalnie) i czy będzie się nadawać na stanowisko Specjalisty do Spraw Zrównoważonego Rozwoju (jak każda Waga, wiadomo).
Znajomy jednak zdaje się uważać że Waga to właśnie na odwrót - raz taka, raz siaka, raz w tę, raz w tamtą, raz anioł raz belzebub - innymi słowy ciągłe przeważanie szali, wieczna chybotliwość charakteru. Czyli to, co myślałam o bliźniakach (dwujajowych).
Dlatego odważnikami w wadze są jaja (dwa solidne jaja zawsze stoją wyżej od kopy maleńkich, też wiadomo).
Pozdrawiam Wagi.

2016-09-16

Dalsze losy warszawskiej syrenki

Syrenka warszawska jako pasza dla ryb, smutek.
























Podczas modernizacji warszawskiej oczyszczalni ścieków, która w czasie tejże modernizacji była zamknięta (dla ścieków), ścieki bezpośrednio wypuszczano do Wisły. Co zaowocowało zdechnięciem części asortymentu rybnego. Oraz zmutowaniem ryb pozostałych. Które to ryby na skutek psychosomatycznych zaburzeń osobowości i ogólnej hydrokonfuzji nie poznały swojej pani i ją zeżarły.
Bywa.

2016-09-13

Astro Panna (z pokrętłami)

W tym miesiącu zodiakiem jest Panna.



































Nie mam czasu sprawdzać na profesjonalnych stronach wróżki Maciejki co tam pannę czeka (lub czekało, ale się zaczopowało). Ale przecie napisanie horoskopca nie może być trudne.
No to jedziemy.

Horoskop dla Panny (24.08 - 22.09)
(uniwersalny i ponadczasowy):
Schudniesz, gdy mnie żreć będziesz. Męża w internecie znajdziesz. Wnet przybędzie do ciebie pięciu jagiełłów gdy dziecko urodzisz. Znajdziesz wkrótce kogoś kto nadaje na tych samych falach. Jeśliś mężczyzną a panną to snać gender.

A teraz mini-tutorial jak narysować tę obłą pannicę. Zasadniczo chodzi o to by zacząć od kulki a potem utoczyć ich więcej.

















(...)

2016-09-05

Zwierzęta blogowe w natarciu

Dzisiaj się popieścimy. Blogersko. Właściwie to mieliśmy się pomiziać 31 sierpnia, no ale nieprzewidziane okoliczności przyrody mi ten czuły akt opóźniły.
W świeckiej tradycji zachodniego blogerstwa (blebleblecośtam) ostatni dzień sierpnia jest dniem linkowania do nowych blogów, które się nam spodobały, co w konsekwencji ma rozszerzyć zakres oddziaływania wzajemnych kółek adoracji, gdzie miziamy się od lat.
A ponieważ serwuję według klucza animalnego, to można powiedzieć, że się od lat iskamy.
Tutaj [klik] jest to lepiej wyjaśnione, przez blogera o nicku Szczur z Loch Ness.





















Kaczka jest bardzo sympatyczną matką dziatek zwanych Dynią i Biskwitem, które wychowuje na germańskiej ziemi, karmiąc tonami żelków Haribo oraz wurstami. Każde urodzinowe party, wyprawa do przedszkola czy po zakupy to marsz na Staliningrad albo kampania napoleońska, zacnie i ze swadą opisana. W chwilach apogeum stresu parentingowego Kaczka raczy się winem.
Cieszę się, że mogę tylko o tym czytać, racząc się kawką z papierosem, a nie muszę tego sama przechodzić.














Ten i następny blog tworzy para fotografów, które to łażą po bagnach, moczarach i lasach Biebrzy, i pstrykają tam spustem migawki. Oglądać możemy u nich na blogach łosie, jelonki, dziki, lisy, żurawie, czaple i inny, szeroki wachlarz gatunków rodzimych. Kto nie używa telewizora i nie ogląda programów National Dżografik, kołysany kojącym głosem Czubówny, to sobie może pooglądać świeżą dostawę blogowych fotek przyrodniczych.
(Co prawda uważam, że nazwa w rodzaju Strzelanie do przyrody Woja Gota przyczyniła by się do zwiększenia zasięgu zainteresowania przyrodą wśród młodzieży)

Mam zamiar popracować z tym blogiem i nauczyć się rysowania dzikich zwierząt, których jeszcze nie miałam okazji ugryźć (a konkretnie to ani ugryźć ani narysować). Jelonki już były [klik]. Teraz czas na dziki. Na razie trzy pierwsze dziki, które narysowałam w życiu, wyglądają nieszczególnie:



Żeńska część duetu. Interesujące wydaje mi się też tropienie tych samych scenek i motywów, widzianych różnymi oczami i utrwalonych dwoma niezależnymi spustami.
Pewnego razu gŁoś zaliczył w terenie madafakę i się połamał. Co najważniejsze w tej przygodzie: zamortyzowany foto sprzęt nie uległ destrukcji, zgodnie z ekonomiczną prawdą anatomiczną, że kości się zrosną.


















Przy okazji wspomnę jeszcze o blogu Warmia piękna jak sen, gdzie autorka publikuje foto-komiksy z życia zwierząt, np. spacer z pleszką (to taki mały ptak), która sobie lezie po drodze, ta pleszka i wbrew pozorom (oraz takiej np. ramówce Polsatu) jest to frapujące.

Chwilowo brak scenek z życia małych, uroczych ptaszków. Było za to zacne, warte dwóch stów trio sów [klik] oraz potworny, eksperymentalny ptak-origami do noszenia ziarek [klik].

Nie zaglądam za często, ale podoba mi się i nick i przewodnie motto bloga: "Zeszłam na psy i mam szafę pełną swetrów". To w końcu motto wielu Polaków (sorry, taki mamy klimat i gospodarkę).
Poniżej Pies w swetrze i getrze oraz Kość w biodrze (choć nie per se ;)


















Z tą panią znamy się od lat, w trakcie których zdążyła już założyć firmę copywriterską i wydać książkę napisaną razem z Kaczką i sławnym nieboszczykiem Tyrmandem o pułkowniku Stukułce
Nadal pozostajemy w konflikcie w kwestii czy stworzeniom wielonożnym wystarczą trzy pary odnóży, zamiast czterech (par) [klik] .
Skorpiony były już tutaj [klik].

















Diabeł w buraczkach
Nie chodzi bynajmniej o diabła tasmańskiego, tylko niemieckiego. Ta pani sama się na blogu obrysowuje, tworząc do tego rozliczne i wzbrylone dygresjami pisemne fantasmagorie, więc nie ma co jej wchodzić w paradę.
U mnie tylko rysunek jak Diabeł wygląda rano przed zrobieniem makijażu ;)















Teraz jeszcze dwa blogi nieodzwierzęce (rysunki na serwetkach nie mogą kłamać):

Deszczowy Dom
Bardzo kreatywna rękodzielniczo oraz słowotwórczo matka pięciorgu dzieciom, która pisze o sobie w trzeciej osobie (nie wiem co na to terapeuta ;). W czasie gdy ja po godzinnym temperowaniu ołówka zaprawionym rozważaniem, czy zrobić sobie kawę czy herbatę, dochodzę do konsensusu, że bawarkę, ona jest w stanie zrobić wykrój i uszyć materiałową gitarę w skali 1 do 1 (nie pytajcie), wydziergać komplet serwetek, odebrać dzieci ze szkoły i napisać o tym posta.


















Ciekawe miejsce, gdzie blogują stare dziady. Nie to, żebym zamiarowała być niegrzeczna - one tak same o sobie mówią, mają to nawet (że dziady) w bijo-notkach. Poza tym to nasza pop-kultura wprowadziła kult młodości i tę hierarchię ewakuacyjną, w której najsampierw ratuje się małoletnich a dziadów na końcu, podczas gdy przez całe stulecia było na odwrót, zgodnie z logiką zdrowego rozsądku: dziad był dla społeczności cenny, bo mądry, a dzieciów zawsze od nowa można było sobie naprodukować. No ale. Jest jak jest. Mamy tera mądry internet, a dla dziadów starszych bogatą ofertę eutanazyjną ;). Jeszcze nie kumam o co w tym Kneziowisku chodzi, wiem jednak, że towarzystwo ma zjazdy na których serwują jedzenie, co uważam za ostateczny sens blogerstwa jako takiego.



Na razie tyle.

Ostatnio pewien kolega pokazywał mi na swojej przenośnej landarze instagramy znajomego. Pokiwaliśmy znacząco głowami, że, he he, takie głupotki, o la la, no kto by pomyślał, że jest w człowieku taka dziwaczna potrzeba ekspresji. Nawet się nie zająknęłam, że ja też robię w głupotkach. Że robienie głupotek mi się podoba. Powieka mi nie drgnęła, gdyśmy ostrzyli widły i podpalali pochodnie, by się między tymi kafelkami instagrama przelecieć.

Na szczęście, jak widzę, innym to jeszcze daleko bardziej peron odjechał. 
(Perony)
Zatem nie ma sensu się przejmować ani tłumaczyć. 
Od tego są internety.
Hoby to hoby!

2016-08-21

Duch Lasu

(...)


Duch Lasu jest (lub w mojej wersji może być) małym futrzakiem o raczej szemranym wyglądzie, noszonym na specjalne okazje w miniaturowej lektyce ze starego łapcia (godność, oznaki funkcji, te sprawy).(Łapeć złachany, ale markowy, nanizany na stelaż druciany). Prowadzone są prace nad okazałą lektyką zimową, wykonaną z porzuconej w lesie lodówki i innych utensyliów AGD.
Para jelonków wybrana na drodze castingu (obwodnica!), oczy lśniące, kupry zgrabne, poroże wypolerowane. 


2016-08-15

Senne mary pewnej pary oraz sztuczki językowe na dobranoc

"Kiedy kobietę w własne łoże złożę,
Spokojny jestem, że nie cudzołożę."

Przygód w alkowie Bożeny i Stefana część pierwsza.

Na dobranoc pokaż mi, kochany, sztuczkę językową, rzecze Bożena.

Biedna Bożena, ponętnie marznąca w zderzaki oraz zaopatrzona w tipsowe oprzyrządowanie do zaorania ugoru pleców, musi obejść się smakiem. Chociaż sztuczka niczego sobie.

"Nie ma większej zniewagi niż szacunek dla nagiej."

Tymczasem Stefan ma, wyrosłe na fantazmatach o wymionach-gigantach,  niepokojące sny o podstępnie czającej się na niego ginekomastii.

Dobrze skrojone futro zakryje każdą sromotę jednakże. Jesień idzie, czas zahodować.

"Była skromności wzorem,
Ale - nigdy wieczorem." 

Zwierzątka, w tym koty, są dobre na poprawę humoru, ale w końcu człowiek ma ochotę na coś bardziej frywolnego. 
Dopomoże mi Jan Sztaudynger.

Oby kołdry wasze były gorące, a gęsina w poduszkach ubita. Howgh!

2016-08-09

Raz, dwa, trzy, próba tatułażu!

W tym sezonie chciałam zostać tatuażystką. Przez chwilę pojawił się mikry jak kuleczka w długopisie cień szansy. Co prawda, to zawsze w lecie, opatrzona licznym skupiskiem żenujących, floresowych habazi na plecach, łydkach i ramionach, mam na to ochotę.

Tymczasem pewnego popołudnia odwiedzający mnie kolega zaproponował żebym coś na próbę zaimprowizowała. Pod ręką tylko długopis niebieski, którym na początku spodządzilim listę ulubionych rzeczy dawcy pleców (lista owa nie nadaje się do prezentacji, jedyne co mogę z niej przytoczyć to łowienie ryb i palenie papierosów, które skumulowało się w postaci kopcącego śledzia poniżej ;)

Kolega zażyczył też sobie męski motyw w postaci scenki z tygrysem, który rozrywa węża. Lub, być może, odwrotnie. No to Yolo! działamy. Prosz:

























Nikt nie mówił jak KONKRETNIE wąż ma tygrysa rozrywać. Oraz gdzie. Oraz, że tygrys ma nie mieć problemów z orientacją, i nie chodzi o tą w terenie. (Czaszka gratis!)


Mówcie, co chcecie, śledź jest fajny, a dymowa fala za nim ciągnie się za nim długo, by zniknąć w chaszczach na klacie, gdzie też pozostał zaplątany długopis, gdy kolega postanowił jednak... uciec w trybie pilnym ;).
No cóż, pierwsze koty za płoty, jak to mówią.
I śledź.

2016-08-04

Astro Lew






































Bardzo stylowy lew, chociaż bez ogona. Doceniamy jednak skromną pozę przysłaniającą suspensoria, czujne dodatki w postaci flory wplecionej we grzywę i branzoletki z zaskrońca.

A teraz wejdziemy na stonę astromagia.pl i dokonamy wnikliwej egzegezy horoskopca na ten miesiąc.
(*przy pomocy kursywy)

Lew  
od 23 lipca - 22 sierpnia

Wystrzegaj się! (* łomatko!)

"Gdy Słońce utworzy kwinkunks z Neptunem (1-5 sierpnia), twoja ocena sytuacji może się okazać błędna. Podczas kwadratury Wenus z Marsem (5-9 sierpnia) zaatakuje cię ktoś (* kleszcz?), komu ufasz (*aaa, skarbówka!). Wzbudzisz zazdrość w raku (*onkologia padnie na kolana). Z kolei znajomość z Wodnikiem warto jest pielęgnować (* woda ma znowu podrożeć)."

Jak zwykle lektura internetowych horoskopców powoduje ściskunks przeponus i całkowicie prawidłową ocenę sytuacji, że w osobę, która  pisze te kocopoły należy rzucić skórą od banana.

No to popatrzmy, co dalej:

"Gorące emocje w związku, nowe zauroczenia i tornado w pracy. Z pewnością nie będziesz się nudzić."


Uczucia i związki
"Adoratorzy staną na rzęsach. Mars w trygonie ściągnie na ciebie uwagę płci przeciwnej, która na wyścigi będzie zabiegać o twoje względy. Na szczęście partner okaże się wyrozumiały. Mało tego, on również będzie stawał na rzęsach, żeby przychylić ci nieba."

*Razem z partnerem idźcie po wszystkim do wenerologa, a potem u kosmetyczki usuńcie rzęsy.

"Lwie z drugiej dekady, uważaj, komu wysyłasz erotyczne sygnały."
*Nie wysyłaj na poczcie, raczej mailem. Dodaj szczyptę wąglika.

"Saturn ześle ci partnera, który okaże ci szacunek, na który zasługujesz. W dodatku nie bez satysfakcji zauważysz, że znajomi patrzą na was z zazdrością."

*Jeśli przyszłeś na świat w czwartej dekadzie to nie zasługujesz na patrzenie z zazdrością, żal.pl.

Niebo nad tobą
"Słońce w twoim znaku mocno ci sprzyja. Masz zatem powody, by być z siebie zadowolony. Trygon Marsa i Saturna zachęca do podejmowania ryzyka. A z pomocą Urana, również w trygonie, wszystko pójdzie ci jak z płatka. Nie spoczywaj jednak na laurach, tylko podnoś sobie poprzeczkę, do czego mobilizuje cię Jowisz w półsekstylu."

* Zrób poprzeczkę z płatków laurów i T-shirta z napisem TRYGON cwel.
 
Rodzina i przyjaciele
"Uran szykuje ci fantastyczną niespodziankę (*popromienną!). W każdej chwili bądź gotów spakować się i lecieć choćby na koniec świata. Bo trafić może ci się atrakcyjna oferta last minute. Nowych znajomych poznasz, jeszcze zanim dotrzesz na miejsce. A zjednasz ich uśmiechem (*promiennym!), pod warunkiem, że będzie szczery."

*Poznasz przystojną brunetę z biura podróży, chyba, że to podróż służbowa do Kwidzynia, wtedy możesz się uśmiechać nieszczerze.

Praca i pieniądze
"Gwiazdy sprzyjają pieniądzom.(...) Pod koniec miesiąca szef może uznać, że właściwie niepotrzebni mu inni pracownicy, skoro ty sam jesteś w stanie ogarnąć wszystko. (...) Lwom z pierwszej dekady sił dodaje Mars, możesz więc urwać łeb hydrze konkurencji."

*Pamiętaj: hydra, nie hydrant! Chyba, że na terenie zakładów konkurencji jest hydrant - wtedy ogarnij.

Zdrowie
"Możesz przegapić poważniejsze objawy u siebie. Najwyższy czas się przebadać i jeśli coś cię niepokoi, spytać lekarza.(...) Walkę z nadwagą może ci uniemożliwić wieczorne i nocne podjadanie. Załóż szlaban na lodówkę!"

*Niepoważne objawy mają miejsce w lodówce. Szlaban możesz zrobić z tej laurowej poprzeczki.


































Od teraz będę się pastwić co miesiąc. Spodziewajcie się!
(Jeśli na sali jest jakiś lew, to proszę mi przybliżyć kwestię półseksu z Jowiszem.)

2016-07-31

Bellzebuba Tv

W Krakowie trwają Światowe Dni Młodzieży. W mediach młodzież, śpiewy, flagi i franciszki. Wszystko ładnie pięknie.
A teraz popaczmy co u konkurencji. U antagoniscencji.
W Bellzebuba Tv na okrągło nadają reportaż z podróży do ziemi śniętej.


Oraz program o gotowaniu, rzecz jasna. (Kapłon w potrawce ;)

(Modela uprasza się o wybaczenie braku podobieństwa. Choć dym się zgadza ;)

W najsłynniejszej książce świata najbardziej podobają mi się dziarskie alerty: "Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając kogo pożreć".
Gdybym była ekscentryczna i miała poczucie humoru (oh, wait, to już mam) oraz nadmiar czasu i gotówki (nnnniet) to pojechałabym do Krakowa w przebraniu lwa, chodziła po ulicach i ryczała (kto bogatemu zabroni?). Taki miły, dramatyczno-teatralny akcencik od lokalnego luda, nie do końca ustabilizowanego duchowo. Ciekawe ile osób by mnie (zakładam, że na wesoło) skropiło święconką, a ile odesłało na zlot Lannisterów, hm.
To wszystko z frustracji i niepewności czy jestem jeszcze młodzieżą.
Na pewno. 
Na pewno jeszcze tak.
A telewizji nie oglądam.

2016-07-27

Jak zrobić makijaż długopisem (lekcja make-upu)

Zamiana porannego noszfaku na estetyczne minimum unijne.





































Ostatnio widuję tyle wypomadowanych dziewcząt, którym twarze nie spływają nawet w czasie upałów, w związku z czym zakładam, że kosmetologia poszła do przodu i już wszędzie napchała silikonów i pokostu.

Na jutubie znalazłam videło-tutorial jak przy pomocy markowanego światłocienia (fluid porcelanowy i czekoladowy) wyszczuplić nos i poliki. Bardzo to wszystko fascynujące jest, ten nurt uświadamiania kobiet, iż ich głowa jest bryłą i można ją jeszcze kosmetycznie wzbrylić. 
Tymczasem jeśli nie mamy kontrastowego fluidu do wyszczuplenia facjaty, polecam użyć kakała na bazie z masła. Ale tylko na krótkie wycieczki typu 'do klimatyzowanego sklepu', gdzie i tak zdarzy się sytuacja, że jakaś profesjonalnie wypomadowana lalka popatrzy na nas ze zgrozą i cofając się, rymsnie do pojemnika z bułkami.

Gdybym miała na jutubie kanał, to zrobiłabym tutorial dla menszczysn pt. "Jak z masy solnej dorobić sobie męską szczękę (z dołeczkiem)" (granice łączenia z twarzą smarujemy smalcem i posypujemy przystrzyżonymi łoniakami.). Są sytuacje, których światłocień nie załatwi. 

2016-07-15

Pani Jeziora na przeczyszczenie

Zaprawdę, powiadam wam, tak się kiedyś będzie reklamowało środki na przeczyszczenie dla kobiet. A zarazem na włosów gęstwę. 





































Jeszcze nadejdzie czas uduchowionego neoromantyzmu, też wam powiadam. 
Rysować każdy oczywiście może co mu ślina grafit per ołówek przyniesie. Natomiast te tytuły. Co mnie do rozpaczy doprowadzają. Te Jeziora dusz (co i rusz to wzrusz), Wzgórza nadziei (nadzieja w kniei), Przecięcia myśli (wzięli, przecięli i skiśli), Wspomnienia nieobecności (a co, odebrali ci włości?), Samotność mglistych, ulotnych chwil (no niech to chuj strzeli, nie mam rymu).
Ja rozumim, że artysta wrażliwy ma prawo być, ale niech mu ta wrażliwość idzie raczej w poczucie humoru, bezsens albo brak tytułu, byle nie w pretensjonalność

Zatem (co rzekłszy tytułem wytłumaczenia) łacniej mi taką neoromantyczną flowerystkę połączyć z jakąś życiową kwestią, jak np obstrukcja (nikomu nie życzę) czy miałkość współczesnej reklamy (nikomu nie życzę tym bardziej).

A że ludzie teraz mają oko styrane na wylinkach infografik, banerów i gazetek z promocjami. Oraz że czasu mają mało. Oraz że każdą historię można streścić i opowiedzieć w skrócie... Prosz.






















Kofta pisał kiedyś, że 
"gdy świadomość rośnie nad byt, 
głowa z dupą zrywają pakt". 
Nie sądzę.

2016-07-13

Trzy Lucyny























Ciekawostka. Znajome testosterony widzą na powyższym obrazku kolejkę w przychodni, albo córkę, matkę i babcię albo pytają "Czemu one takie podobne?". Estrogerony widzą raczej przemijanie.

2016-07-05

Studium damskich pośladków. Oraz Imperium majtek

Taki wieczór miałam niespokojny, że tylko rysowanie damskich pośladków mogło mnie ukoić. Ten rodzaj obfitości nigdy w naturze nie zaniknie.

Pamiętajcie, żeby nie oddychać przeponą. Natomiast brzuchy wciągać. 


















Byłam kiedyś na takiej strasznej  imprezie gdzie mnie pokątnie zapytano czy coś wciągnę, na co odpowiedziałam, że owszem, brzuch.

Teraz przejdziemy do profesjonalnej majtkowej klasyfikacji damskich i męskich galotów.

 
Zrobiłam ostatnio przegląd osobistych zasobów. Nie jest dobrze. Jedna, dosłownie jedna, sztuka stringów w której ewentualnie mogłabym się przejść bez wstydu do sklepu, zapomniawszy włożyć spodnie (co się czasem zdarza w czasie upałów, zwłaszcza gdy pracujemy nad opalenizną ;).



Tymczasem byłam u kolegi i dokonałam przeglądu jego szuflady. Żadnych stringów, smuteczek. Na szczęście zdefasonetów też nie było. Przynajmniej nie na wierzchu, bo jednak strasznie się zdenerwował tą inwentaryzacją. No ale, jak to mówią: przyjaciół poznaje się dokonawszy przeglądu ich bieliźniarki. Czy jakoś tak.

Zauważyliście, że, oprócz stałej ekspozycji stringowych sznurców na biodrach kobiet, z męskich gaci też często wystają gumy kardenów i kalwinów? Gospodarka chińska kwitnie. Jeszcze muszę się przyjrzeć majtkowemu działowi bezszwowemu, który ponoć się nie odznacza, ale wyjątkowo opadowy jest, na grawitacje nieuodporniony. Gdyż jednak co guma to guma.

2016-06-22

Mecz babo, becz! Czyli coś dla kibiców Euro, golonki, korka oraz urwanych kończyn

(W czasie meczu dzieci się nudzą, więc zatem robią gify. )

EURO 2016 to jest taki niesamowity turniej, w którym gra toczy się o promocyjne naczynie k-amfory do stóp (trochę drogo, no ale).
















Na pierwszy ogień (kamfora rozgrzewa!) idzie zawodnik z numerem szesnastym Płaszczakowski... nie, Błaszczykowski, który wszedł na boisko z ławki rezerwowych w meczu z Ukrainą, strzelił, po czym zrobił taką minę, no ale taką MINĘ (i z nią latał po boisku). Myślę, że długo tę minę ćwiczył na tej ławce, zanim wszedł i strzelił, co było niezbędnie konieczne aby tę minę zaprezentować.

Język dodałam sama, bo uważam, że z językiem byłoby nawet lepiej.
Nie jestem pewna czy nie przedobrzyłam z korkiem... ale co ja też będę polskiej reprezentacji żałować: niech mają, naści!


A teraz mecz. Rozgrywka. Ofensywa i defensywa. Dedykowana głownie komercji ale również duchu sportu.. Spójrzmy na boisko.
Oddaję głos do studia.





































Nieszczęsny bramkarz wybija piłkę, przejmuje ją Lawendowski, podanie do Pustki, przez którego piłka przelatuje. Przejęcie! Piłkę odbiera Blik, oślepiając przeciwnika, podanie do Krychy, bo Grosik nadal szuka drobnych po kieszeniach. Mądre przejęcie przez Salomona, który rozdziela piłkę i mija przeciwnika w ciężkim embarasie. Mazdan bez auta porusza się ospale, nie dobiega, wykop i utrata piłki! Tymczasem małe zamieszanie w rogu, zawodnik sponiewierany przez podstępną nogę przeciwnika klapnął i Piszczy, kolega z drużyny, próbując go pokrzepić, zaczyna Jodłować. Gdzie jest sanitariusz? Chwila przerwy, piłka wraca do gry. Wawrzyn znowu drapie się po nie udekorowanej na czas meczu czaszce, to już jakiś odruch w chwilach stresu. Ostra ofensywa przeciwnika, nasz zawodnik wycofuje się Speszony, tak się nie zdobywa Sławy na boisku! Ale oto jeden z napastników, zawodnik pełen hożego ruchu, interweniuje, i Stępem przypuszcza atak. Jest, jest! Sytuacja podbramkowa! Niewykorzystana! Nie robi to wrażenia na Lawendowskim, który ładnie dziś pachnie i roztacza uspokajający aromat zamożnego celebryty: wie, że jeszcze jest czas, piłka jest okrągła, a połowy są dwie, między którymi zabłyśnie w bloku jako wielbiciel komórek, golarek i innych utensyliów. Jest w drużynie niekwestionowanym mentorem, bo nikt nie ma takiego zagłębia Kapusty. Tymczasem Dzionek zbliża się do końca, Starzyński tez nie młodnieje, jaki będzie wynik? Czy czeka nas Arkadia czy mleko się wylało? Czy wyjdziemy z grupy? Czy pozostanie nam wyglądać przez Lunetę kolejnego turnieju za 4 lata?

Przyjrzyjmy się z bliska, bo notatki z meczu są w mikro, zawodnicy wielkości biało-czerwonego paznokcia.
Od razu widać z kim się identyfikuję (podpis ;)

Możliwe że mam problemy ze słuchem, albo to taki rebus dla tych, którzy się trochę w nazwiskach zawodników reprezentacji orientują. Mam jeszcze inny rebus, dość łatwy, jak dla piłkarza młodzika z takiej, dajmy na to, BuuuRosji (bo Rosja dała ciała w tym roku, wiecie?).














Życzę wszystkim pociechy z dalszej części ćwierćfinałów.














Zabieram głos ze studia.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...