Syrenka warszawska jako pasza dla ryb, smutek.
Podczas modernizacji warszawskiej oczyszczalni ścieków, która w czasie
tejże modernizacji była zamknięta (dla ścieków), ścieki bezpośrednio
wypuszczano do Wisły. Co zaowocowało zdechnięciem części asortymentu
rybnego. Oraz zmutowaniem ryb pozostałych. Które to ryby na skutek psychosomatycznych zaburzeń osobowości i ogólnej hydrokonfuzji nie poznały swojej pani i ją zeżarły.
Bywa.
... ja wiedziałam, że tak będzie...
OdpowiedzUsuńRyba w piątek była, no wiadomo.
UsuńNie ma czego żałować, wszakże syrenka to tylko (jak mawia niejaki Wilqu) pół zdziry, pół pangi:)
OdpowiedzUsuńLalka Barbi włożona do szczupaka z połowów taty (wersja lokalna ;)
UsuńWilqu to geniusz, wiadomo.
UsuńTrudno się do czegoś przyczepić, nawet śliniaczek na miejscu. Może tylko by się biustonosz jakiś przydał, bo silikony nieco stare sięm zrobiły!!! :D
OdpowiedzUsuńTo są bojki.
UsuńWoda w Wiśle? Latem? Kłamstwa! Nic, tylko kłamstwa! ;-)
OdpowiedzUsuńKłamstwa są bardziej pożywne od ryby.
UsuńJesiotrowate w okularach. Rzeczywiście, straszne te mutacje. A ta w tyle to Kaśka?
OdpowiedzUsuńKasiunia, tak.
UsuńDrastyczne sceny! Zastanawiałam się, czy ten węgorzowaty tak łapczywie łyka, że mu dłoń syrenia drugim końcem wychodzi....ale chyba nie ;)
OdpowiedzUsuńOj tak :)
UsuńPrzejeżdżaliśmy dzisiaj obok tej baby-ryby i wszystko miała na miejscu! Żadne rybki jej nie obżarły!!! :D :D :D
OdpowiedzUsuńTo tylko hologram dla turystów ;)
UsuńMegaprzezajebiste! Tło, bomba.
OdpowiedzUsuń