W mysiej norze nie najgorzej. Zwłaszcza gdy nie ma kota. Atmosfera rodzinnej wspólnoty, mimo znacznego przemyszenia na centymetr kwadratowy.
Wyposażenie wnętrza świadczące, że mamy do czynienia co najmniej z mysią klasą średnią: część jadalna wyraźnie oddzielona od fizjologicznej (gdy brzuch boli, wal do nakrętki po Coli ;), gazetownik, szwedzki stoliczek, plastrowycieraczka, obecność rodowej biżuterii, inwestycje upiększające: nowe panele z domina i klocków.
No i dobre nawyki: zabiegi higieniczne stóp przed nanizaniem kapci ze skuwek, podcieranie listkiem, spanie w tubie po paście do zębów.
Żadna tam mysia hołota.
A ja myślałam, że ten listek to jakaś strona z poezją, a tu papier życia... Jak to się pomylić można... ;-)
OdpowiedzUsuńBo tą poze mysz przyjąl jak rodinowy Mysliciel :) Ja tez myslalam ze on duma, moze nad jakąs ukladanką, w stylu nadziej listki na patyk w odpowiedniej kolejnosci.
UsuńDalysmy sie zwiesc!
Pamiętam, że w "tamtych" czasach panie w barach mlecznych nadziewały zamówienia na takie kolce. Marzyłam wówczas, żeby mieć taką pracę... I nic z tego nie wyszło... Ech...
UsuńJa to pamietam ze sklepów z butami! Nie wiem czemu akurat z butami. Moze dlatego, ze to byl u nas jedyny sklep, który zawsze mial towar, z racji fabryki w miescie.
UsuńTak, to bylo cos, taki kolec... Duzy gwózdz wbity w kawalek deski i tyle szczecia :))
Tak samo pieczatki i odreczny podpis w stylu nieczytelnym. Marzenie!
Diable, mieszkałaś w mieście o nazwie Relax? ;-)
UsuńHy hy :)
UsuńAle to by bylo fajne miasto!
Jeszcze się zdarzają przypadki zadawania na mieście szyku w Relaxach, nie wiem jak oni to uchowali.
UsuńA to nadziewanie pamiętam ze starych filmów, fajne to było, musze se zrobić taki zajzajer na rachunki.
Z jakich STARYCH filmów!?
UsuńNo bądźże delikatna! ;-)
Stara to jest kolumna na Akropolu!
Mysie stopery w uszkach mnie ujęły... tak to można spać do wiony, z jedzeniem w łapce.
OdpowiedzUsuń:)
Miłość do stoperów zapewniła mi kilka niezgorszych faz Rem ;)
UsuńWiosny :) fazy też są przyjemne ;€
UsuńA z jaka rozkosza ten na gąbczastej sofie zzera fistaszka!
OdpowiedzUsuńKapcie ze skuwek, co przekrój maja jak wiadomo okrągly, wydaja sie idealne do cwiczenia równowagi. Teraz juz wiem jak mysz potrafi przebiec po sznurku od prania!
To jakiś zwyrol (nie obrał nawet!)
UsuńJa nadal nie wiem jak one to robią, ale chyba każdy niedożarty gatunek ma coś akrobatycznego w zanadrzu.
Dzieje się, jak nie przymierzając u tego no ... no wiesz! Ale, że kapcio-skuwki?
OdpowiedzUsuńJa bym się skupiła na dyskretnym hejcie sztandarowego produktu dla radosnych mas.
UsuńMagia, czysta magia, Myszogród. Zrobisz kiedyś mrowisko?
OdpowiedzUsuńNo ba, mrowisko to następny etap w miniaturyzacji. Teraz lecą wiewiórki ;)
UsuńAleż ta mysz, co układa domino ma seksualny tyłek! A ta w kapciu musi być potwornie przerośnięta, albo kapeć skurczony.
OdpowiedzUsuńNieodmiennie podziwiam precyzję miniaturyzacji. Gazeta nawet starannie wydrukowana. Ażem skopiował do Photoshopa, obrócił, żeby przeczytać, ale nie dałem rady. Proszę o skan w większej rozdzielczości!
Czasem nie piszą na kapciach w ilu stopniach prać, cóż.
UsuńTo jakiś zbutwiały fragment ulotki obiecującej lepsze życie, nie przejmuj się. Aleś mi bardzo zaimprowizował pilnością studiów nad miniaturyzacją.
Moja Mysia, moja... na gabce. Najpierw cos przekasi, postawi kawke, wygodnie tylek ulozy i... zacznie dziergac na drutach, albo szyc???
OdpowiedzUsuńPrzeprzeprzesliczne rysunki! Pozno tu trafilam, ale zostaje :)))
Better late than pregnant, jako to mówio.
UsuńBaw się dobrze.