Prywatnie, cichcem, do szuflady. Dla koneserów, na cudzą ścianę, pro publico bono. Bo ręka puszczona samopas się narowi. Bo nulla dies sine linea.

2016-09-05

Zwierzęta blogowe w natarciu

Dzisiaj się popieścimy. Blogersko. Właściwie to mieliśmy się pomiziać 31 sierpnia, no ale nieprzewidziane okoliczności przyrody mi ten czuły akt opóźniły.
W świeckiej tradycji zachodniego blogerstwa (blebleblecośtam) ostatni dzień sierpnia jest dniem linkowania do nowych blogów, które się nam spodobały, co w konsekwencji ma rozszerzyć zakres oddziaływania wzajemnych kółek adoracji, gdzie miziamy się od lat.
A ponieważ serwuję według klucza animalnego, to można powiedzieć, że się od lat iskamy.
Tutaj [klik] jest to lepiej wyjaśnione, przez blogera o nicku Szczur z Loch Ness.





















Kaczka jest bardzo sympatyczną matką dziatek zwanych Dynią i Biskwitem, które wychowuje na germańskiej ziemi, karmiąc tonami żelków Haribo oraz wurstami. Każde urodzinowe party, wyprawa do przedszkola czy po zakupy to marsz na Staliningrad albo kampania napoleońska, zacnie i ze swadą opisana. W chwilach apogeum stresu parentingowego Kaczka raczy się winem.
Cieszę się, że mogę tylko o tym czytać, racząc się kawką z papierosem, a nie muszę tego sama przechodzić.














Ten i następny blog tworzy para fotografów, które to łażą po bagnach, moczarach i lasach Biebrzy, i pstrykają tam spustem migawki. Oglądać możemy u nich na blogach łosie, jelonki, dziki, lisy, żurawie, czaple i inny, szeroki wachlarz gatunków rodzimych. Kto nie używa telewizora i nie ogląda programów National Dżografik, kołysany kojącym głosem Czubówny, to sobie może pooglądać świeżą dostawę blogowych fotek przyrodniczych.
(Co prawda uważam, że nazwa w rodzaju Strzelanie do przyrody Woja Gota przyczyniła by się do zwiększenia zasięgu zainteresowania przyrodą wśród młodzieży)

Mam zamiar popracować z tym blogiem i nauczyć się rysowania dzikich zwierząt, których jeszcze nie miałam okazji ugryźć (a konkretnie to ani ugryźć ani narysować). Jelonki już były [klik]. Teraz czas na dziki. Na razie trzy pierwsze dziki, które narysowałam w życiu, wyglądają nieszczególnie:



Żeńska część duetu. Interesujące wydaje mi się też tropienie tych samych scenek i motywów, widzianych różnymi oczami i utrwalonych dwoma niezależnymi spustami.
Pewnego razu gŁoś zaliczył w terenie madafakę i się połamał. Co najważniejsze w tej przygodzie: zamortyzowany foto sprzęt nie uległ destrukcji, zgodnie z ekonomiczną prawdą anatomiczną, że kości się zrosną.


















Przy okazji wspomnę jeszcze o blogu Warmia piękna jak sen, gdzie autorka publikuje foto-komiksy z życia zwierząt, np. spacer z pleszką (to taki mały ptak), która sobie lezie po drodze, ta pleszka i wbrew pozorom (oraz takiej np. ramówce Polsatu) jest to frapujące.

Chwilowo brak scenek z życia małych, uroczych ptaszków. Było za to zacne, warte dwóch stów trio sów [klik] oraz potworny, eksperymentalny ptak-origami do noszenia ziarek [klik].

Nie zaglądam za często, ale podoba mi się i nick i przewodnie motto bloga: "Zeszłam na psy i mam szafę pełną swetrów". To w końcu motto wielu Polaków (sorry, taki mamy klimat i gospodarkę).
Poniżej Pies w swetrze i getrze oraz Kość w biodrze (choć nie per se ;)


















Z tą panią znamy się od lat, w trakcie których zdążyła już założyć firmę copywriterską i wydać książkę napisaną razem z Kaczką i sławnym nieboszczykiem Tyrmandem o pułkowniku Stukułce
Nadal pozostajemy w konflikcie w kwestii czy stworzeniom wielonożnym wystarczą trzy pary odnóży, zamiast czterech (par) [klik] .
Skorpiony były już tutaj [klik].

















Diabeł w buraczkach
Nie chodzi bynajmniej o diabła tasmańskiego, tylko niemieckiego. Ta pani sama się na blogu obrysowuje, tworząc do tego rozliczne i wzbrylone dygresjami pisemne fantasmagorie, więc nie ma co jej wchodzić w paradę.
U mnie tylko rysunek jak Diabeł wygląda rano przed zrobieniem makijażu ;)















Teraz jeszcze dwa blogi nieodzwierzęce (rysunki na serwetkach nie mogą kłamać):

Deszczowy Dom
Bardzo kreatywna rękodzielniczo oraz słowotwórczo matka pięciorgu dzieciom, która pisze o sobie w trzeciej osobie (nie wiem co na to terapeuta ;). W czasie gdy ja po godzinnym temperowaniu ołówka zaprawionym rozważaniem, czy zrobić sobie kawę czy herbatę, dochodzę do konsensusu, że bawarkę, ona jest w stanie zrobić wykrój i uszyć materiałową gitarę w skali 1 do 1 (nie pytajcie), wydziergać komplet serwetek, odebrać dzieci ze szkoły i napisać o tym posta.


















Ciekawe miejsce, gdzie blogują stare dziady. Nie to, żebym zamiarowała być niegrzeczna - one tak same o sobie mówią, mają to nawet (że dziady) w bijo-notkach. Poza tym to nasza pop-kultura wprowadziła kult młodości i tę hierarchię ewakuacyjną, w której najsampierw ratuje się małoletnich a dziadów na końcu, podczas gdy przez całe stulecia było na odwrót, zgodnie z logiką zdrowego rozsądku: dziad był dla społeczności cenny, bo mądry, a dzieciów zawsze od nowa można było sobie naprodukować. No ale. Jest jak jest. Mamy tera mądry internet, a dla dziadów starszych bogatą ofertę eutanazyjną ;). Jeszcze nie kumam o co w tym Kneziowisku chodzi, wiem jednak, że towarzystwo ma zjazdy na których serwują jedzenie, co uważam za ostateczny sens blogerstwa jako takiego.



Na razie tyle.

Ostatnio pewien kolega pokazywał mi na swojej przenośnej landarze instagramy znajomego. Pokiwaliśmy znacząco głowami, że, he he, takie głupotki, o la la, no kto by pomyślał, że jest w człowieku taka dziwaczna potrzeba ekspresji. Nawet się nie zająknęłam, że ja też robię w głupotkach. Że robienie głupotek mi się podoba. Powieka mi nie drgnęła, gdyśmy ostrzyli widły i podpalali pochodnie, by się między tymi kafelkami instagrama przelecieć.

Na szczęście, jak widzę, innym to jeszcze daleko bardziej peron odjechał. 
(Perony)
Zatem nie ma sensu się przejmować ani tłumaczyć. 
Od tego są internety.
Hoby to hoby!

34 komentarze:

  1. Siema, z tej strony stara baba, a teraz zgadnij skąd :D :D Przydreptałam za głosem, bynajmniej nie serca, a ciekawości. Po resztę wpadnę, jak ogarnę wszystkie egzaminy, czyli jakoś po październiku. Ale zapisuję se Cię. I do zobaczenia, w przyszłości napiszę tylko "dozo". A wyjaśniam na zaś - żeby nikt nie pomyślał, że "dozo" to skrót od dozownika ;)

    A tak poza tym to jestem całkiem normalna.
    No, to pa! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszelki Duch!!! Marchwvka!!! :P :D :D :D

      Usuń
    2. Dozuję sobie sok z marchwi żeby mi opalenizna letnia nie zeszła. Na rowerze też jeżdżę. Być może to początek poegzaminacyjnej przyjaźni.

      Usuń
    3. Dreptaczku, duch to wiesz, czyj się szwęda po blogowisku, jam jest Marchev jako żywa!
      Newo, a dozuj, na zdrowie. Mnie sok nie służy, ale to pewnie dlatego, że spożywanie go w moim przypadku jest czystym kanibalizmem. Opalenizny też brak, więc i strata żadna :D

      Usuń
    4. A przepraszam, jak się parafianko do parafianina nie przyznajesz, to trudno!!! :P :D :D :D

      Usuń
  2. No jasne, dzięki Tobie poznałam buraczkowego Diabła i nawet tyci się zakumplowałyśmy, nie tylko z miłości do drewna i literek. Powinnam dygnąć, więc dygam.

    Uściski Newo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I pytam, bo wciąż nie znajduję odpowiedzi via @, czy Ty wiesz, że jestem w październiku w Warszawie?!

      Usuń
    2. Co do diabła: wystarczy tyci, a człek się syci ;)
      Mogłam pójść w jego ślady w kwestii stolarstwa, ale straż miejska mię zatrzymała jak ciągłam palety z pobliskiej budowy...zatem, yh.

      Niestetyż, mam poważną obsuwę w mailingu, idę nadrabiać.
      Ale widać jak na dłoni że się obaczymy.

      Usuń
  3. Hiperwentyluję się! Newa mnie narysowała! Muszę to mieć na ścianie, tej prawdziwej, z kartongipsu. Jak tylko odwiozę jutro swołocz do szkół, napiszę do Ciebie w tej sprawie, gdyż obiadu nie będę musiała gotować, bo już go ugotowałam. Ani sprzątać, bo mi się nie chce.
    Dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tez! Cytujac klasyka: JESTEM ONIEMIANA! (Jarecka, zalatw rabat, bo ja tez chce!)
      Ide po zgrzewke wina!
      CMOK!

      Usuń
    2. Pierwsze koty za płoty na serwetce, nie ma się wzbudzać Jarecko. Kiedyś coś porządnie na kartongipsie zapodam.
      Kaczko, odniemiej się, i zejdź z dziecka.

      Usuń
    3. To takie prorocze. Za kilka lat wlasnie to pewnie powie Biskwit: 'wez stara, moze zejdz juz ze mnie!'
      :-)

      Usuń
  4. O w morde!!! Kneź jako żywo!!! A Dreptak widać, że pędzi!!!
    Jak już rozgryziesz to podasz może średnia wiekową, bo tego nawet sam Vulpian nie jest w stanie policzyć!!!
    Jeżeli chodzi (a może rozchodzi) o łosie, to jest jeszcze Agent oo8 (czyt.ooosiem)i to jest część wspólna z przyrodą ożywioną i mniej ożywioną!
    Instagrama nie mam ale mogę wizerunek użyć na twarzoksiążce? :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Używaj do woli. A w kwestii dreptania: stępem, cwałem, ciałem całem!
      Na razie łosiów mi dostatek, ale zamiaruję drążyć tę faunę.
      Kneź okrutnie nadziany klingą w zwoje, tak bywa, choć ogólnie to raczej dobrze ludziom życzę.

      Usuń
    2. Dzięki! Wstawię sobie na profil!!! :D :D :D
      Kneź bywa nieco ekstrawagancji, pasuje mu ta klinga! :D :D :D

      Usuń
  5. Zachłysnęłam się wódką. O rany, w jakim doborowym towarzystwie się obracam! Skorpion Karmelek bosy, ale przynajmniej wiem, kto mi buty podprowadził. Jarecka!!!
    :* Dzięki, Newo, już niedługo oddamy się konsumpcji naszego wieloletniego związku ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Wracam ja po kilku godzinach niewygodnego spania w błocie, a tu proszę! Sława! Zaszczyty! Pienią ...! A nie, pieniędzy akurat nie przybyło! Jak się tam mocniej zastanowić, to sławy i zaszczytów w sumie też chyba nie, skoro robię tu za Jelenia cyk Aparata (bo chyba nie za te prosiaki poniżej!?) Myk z Wojem Gotem niczegowaty, ale cos mi się wydaje, że pod młodzieżowe strzechy trafiłbym szybciej podając przepis na dopalacz z żurawich wydzielin (czyli z kasą jeszcze nic straconego). PS. Jak Dreptak może, to i ja też se wezne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prosz. Ja podbieram sarenki, zatem zasada wzajemności obowiązuje. W blogowaniu prosz nie liczyć na sławę i piniądza, zwłaszcza zajmując się przyrodnictwem a nie celebryctwem lub szydełkowaniem. A ironizowanie tylko wzbudza w nas niezaspokojone tęsknoty ;)
      Prosięta dodane dla kurażu i towarzysko, natomiast żona pana bardzo zalotna (przynajmniej u mnie ;)

      Usuń
  7. Dwóch ostatnich nie znałam - dziękuję za namiary :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeżyłam Madafakę i dzięki Tobie będę sławna:)! Nie wiedziałam o Twoim blogu, mąż Wojtek G. podsunął mi adresik. Na pewno będę zaglądać, bo bardzo mi się tu spodobało! Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, odpozdrawiam i życzę unikania dalszych oraz inszych madafak(ów).

      Usuń
  9. No, proszę:-) sami znajomi, plus ciekawe wartości dodane. Pozostało mi wić się z zazdrości, łamiąc paznokcie pociągnięte czerwienią i mierzwiąc kołtuna na głowie, że nie znalazłam się w tak zacnym gronie. Cóż, przełknę jakoś tę gorzką pigułę i załkam cicho w kącie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorzką truflę chyba. Pieprzu, klasyfikujesz się do przypraw, choć nie chodziło mi o przyprawienie cię o nerf.
      Poza tym i tak wszyscy czytają twe efemeryczne poradniki :)

      Usuń
  10. Teraz widzę, że ten Dreptak pędzi znacznie mniej zdecydowanie w słusznym kierunku, bo ten but na głowie, to on jest w przeciwną stronę!!! Rzecz jest owoż do przemyślenia, jako że można to interpretować, że on tak wbrew sobie, albo mu się coś pomerdało, albo nie od tej pary, albo co gorsza, jak już zrobi dwa kroki w przód, to później jeden wstecz?! A może to artystka się pomyliła???
    Swego czasu w redakcji pewnego czasopisma, bardzo ambitnego, powstała kwestia rzeźby i pustki w miejscu gdzie ta rzeźba (bliżej nieokreślonego kozo-psa) miała trzewia. Po dłuższej dyskusji Dreptak skonstatował:
    - Dłuto mu się omskło, temu artyście!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli zauważyłeś tę niepokojącą alogiczną nutkę?
      Oko podbite refleksją nad paradoksem.
      Dwa kroki w przód, jeden wstecz.
      (Wywołanie mikrokonfuzji w społeczeństwie)

      Usuń
  11. czuje sie niezwykle milo pomiziana, po pleckach tak pazurkiem :D :))
    I lece ten makijaz zrobic (choc raz...)

    p.s. Los podoba mnie sie niezwykle, dziki tez w porzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie oszczędziłam cię, przyznaję. Nawet pushupy z buraków nie pomogły.

      Usuń
  12. Spłoniłam się niczym dzierlatka! Ach dzięki, dzięki za wyróżnienie - które niemal przegapiłam bom gapa. No i jeszcze ten portret! Pies i sweter jak żywi! Gorąc rumieńca oblewa me lica, ach, ach!
    Pędzę szyć względnie dziergać getry do kompletu i dziękuję za gŁosia, bo nie znałam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ależ prosz, niezamaco. I pamiętaj o getrach ;)

    OdpowiedzUsuń

Proszę sobie folgować

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...